18 maja 2023

Z-rozumienie, czyli o tym czy da się zrozumieć drugiego człowieka...

No właśnie – da się czy nie? Zanim wyrażę swoje zdanie na ten temat popełnię kilka słów tytułem wstępu.

 

Według Słownika języka polskiego zrozumieć  tzn.:

1.«uświadomić sobie znaczenie wyrazu, wypowiedzi, istnienie relacji między rzeczami, zjawiskami itp.»

2. «wyciągnąć z czegoś wniosek»

Dodałabym jeszcze jeden aspekt – zrozumienie jako 3. «potrzeba».

Jak często doświadczamy braku zrozumienia? I jak często sami tym zrozumieniem się nie wykazujemy?

 

Człowiek jako istota rozumna – jak sama nazwa wskazuje – potrzebuje rozumieć.

Z-Rozumienie potrzebne jest na każdym kroku, już od pierwszych chwil życia. Dorosły musi rozumieć „mowę” niemowlaka, żeby zapewnić jego przetrwanie – musi rozumieć sygnały jakie dziecko do niego wysyła i zaspokajać w ten sposób jego potrzeby. Świetnym tego przykładem jest piramida potrzeb Maslow’a. Ta hierarchiczna struktura obrazuje potrzeby człowieka wprost proporcjonalnie do etapów jego życia. Wśród wyróżnionych potrzeb znajdują się:

 

 

 

 

 

  • potrzeby fizjologiczne

  • potrzeby bezpieczeństwa

  • potrzeby afiliacji

  • potrzeby szacunku i uznania

  • potrzeby samorealizacji

 

 

 

 

 

 

 

Zasadnym wydaje się zatem stwierdzenie, że na każdym z tych etapów dla zaspokojenia potrzeb niezbędne jest z-rozumienie – ze strony innych, jak i ze swoje. Bo jak można funkcjonować w społeczeństwie bez wzajemnego rozumienia?

Pojawia się jednak pytanie – czy zrozumienie jest możliwe? A może chodzi tu bardziej o po-rozumienie?

Nie wiem czy da się na nie odpowiedzieć jednoznacznie. Wydaje mi się, że jest to możliwe jednak do pewnego stopnia. Niewątpliwie z-rozumienie jest aktem bardzo złożonym.

 

Ale na tym zakończę teoretyzowanie.

 

„Bo ty mnie w ogóle nie rozumiesz!”

„Nawet nie próbujesz mnie zrozumieć!”

„Nie rozumiem jak tak można!?”

„Czy możesz mnie choć raz zrozumieć?”

„Ciebie NIE DA SIĘ zrozumieć”

„Nie zrozum mnie źle”

 

Znacie to, prawda?

 

Czy jeśli kogoś boli głowa, możesz powiedzieć „doskonale cię rozumiem”? Uważam, że nie. Jedyne, co w tej kwestii rozumiemy to nasza wiedza na temat bólu głowy (np. wiemy, że ból głowy nie jest przyjemny; że trudno jest się skupić kiedy boli głowa, etc.).  Nawet jeśli i nas samych w tym momencie boli głowa, to jakim możemy wykazać się zrozumieniem? Przecież każdy z nas odczuwa ból inaczej.

 

A to?:

„Inni mają gorzej”

„Chciał/abym mieć twoje problemy”

„Twoje problemy? Jakie problemy? Ja to mam problemy!”

 

Słyszeliście to? Sami kierowaliście takie słowa w kierunku drugiej osoby? Czy można w jakikolwiek sposób nadawać wartość problemom?

 

Wystąpienie problemu wiąże się z emocjami, a z nimi się nie dyskutuje. Koniec. Kropka. Tylko „właściciel” problemu w mojej ocenie wie, co czuje wobec zaistniałej sytuacji. Nawet jeśli ta sama sytuacja dotyka dwie osoby, to każda z nich będzie przeżywała ją na swój sposób. Z emocjami jest trochę jak z miłością od pierwszego wejrzenia – nagle nas trafia, nie wiadomo skąd. Czy komukolwiek udało się nad tym zapanować? Czy ktoś to kiedyś z-rozumiał?

 

Dla KAŻDEGO jego problemy są NAJWAŻNIEJSZE! Amen.

I TO JEST OK :)

 

Dlatego też uważam, że nie da się zrozumieć drugiego człowieka. W tej kwestii najczęściej będziemy potrafili patrzeć przez pryzmat swoich własnych doświadczeń, odczuć i emocji. Nie można też oceniać czy coś jest wielkim czy błahym problemem, bo nie nas on dotyczy.

 

Co zatem możemy w takiej sytuacji zrobić?

Wykazać się empatią i szacunkiem do drugiego człowieka, dając mu prawo do przeżywania tych emocji oraz przyjmując i akceptując sposób, w jaki je przeżywa.